Siostra Czesława Próchnicka OP urodziła się i do momentu wstąpienia do klasztoru klauzurowego mniszek dominikańskich w Świętej Annie k/Przyrowa w 1926 r. mieszkała w Pełkiniach, w majątku należącym do Witolda i Jadwigi Czartoryskich.
Stefan Swieżawski (1907-2004) - historyk filozofii, autor ponad 250 prac naukowych. Pochodził z zamożnej rodziny ziemiańskiej. Studiował na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, a potem w Paryżu. Przez ponad 30 lat był kierownikiem Katedry Historii Filozofii KUL. Na jego duchowy rozwój znaczny wpływ wywarło Stowarzyszenie Katolickiej Młodzieży Akademickiej "Odrodzenie", założone w 1919, którego prezesem był w roku akademickim 1927/1928. Tam zetknął się z Janem Czartoryskim. Jako jedyny świecki obserwator z krajów Europy Wschodniej brał udział w obradach Soboru Watykańskiego II. Był tercjarzem dominikańskim, został pochowany w habicie. Czytaj więcej...
Janusz Pezda (ur. 1960) - doktor habilitowany, pracownik naukowy Zakładu Historii Powszechnej Nowoczesnej Uniwersytetu Jagiellońskiego, badacz dzieju rodu Czartoryskich.
Marceli Handelsman (1882-1945) - mediewista, historyk dziejów nowożytnych i najnowszych, profesor Uniwersytetu Warszawskiego (od 1919 r.), twórca Instytutu Historii UW. Jako historyk interesował się szczególnie działalnością księcia Adama Czartoryskiego, jest autorem jego niedokończonej biografii (wydanej pośmiertnie w trzech tomach). Czytaj więcej...
Matylda Sapieżyna (1873-1968) - żona Pawła Sapiehy (1860-1934), magnata, pierwszego prezesa Polskiego Czerwonego Krzyża. Wyszła za niego za mąż w 1893 r. Byli właścicielami majątku w Siedliskach. We wspomnieniach zatytułowanych My i nasze Siedliska przedstawia bardzo barwny i ciekawy obraz dziejów polskiej arystokracji pierwszej połowy XX w.
Ojciec Ireneusz Łuczyński OP (1916-2009) - dominikanin, pochodził z Jarosławia. Pierwsze śluby zakonne złożył w 1935 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1940 r. W Zakonie Dominikańskim przeżył 75 lat. Otrzymał tytuł Magistra Świętej Teologii. Jest pochowany na cmentarzu parafialnym w Gidlach.
Włodzimierz Alfons Czartoryski (1895-1975) - o dwa lata starszy brat Jana Franciszka (późniejszego o. Michała), ostatni właściciel majątku w Pełkiniach, kurator Muzeum Czartoryskich w Krakowie w pierwszych latach II wojny światowej.
Jadwiga z Dzieduszyckich Czartoryska (1867-1941) - matka Jana Franciszka (późniejszego o. Michała) Czartoryskiego, żona księcia Witolda Czartoryskiego (od 1889 r.), matka dwunaściorga dzieci. Zmarła w Pełkiniach, pochowana została w Zarzeczu w rodowym mauzoleum Dzieduszyckich.
ks. Jan Gralewski (1868-1924) - działacz oświatowy, społeczny i polityczny. W 1891 r. przyjął święcenia kapłańskie. Zmuszony w 1900 r. przez władze zaborcze do zaniechania pracy pedagogicznej, zaangażował się w pracę społeczną. W 1907 r. założył elitarną szkołę z internatem, zwaną Ogniskiem, stosującą nowe metody nauczania. Za sprzeciwianie się wprowadzeniu języka rosyjskiego do szkół Macierzy odebrano mu w 1907 rektorstwo kościoła popijarskiego w Warszawie i wydalono z Królestwa, a po powrocie w 1908 r. zakazano głoszenia kazań. Autor podręczników do nauki religii dla klas niższych.
ks. Władysław Korniłowicz (1884-1946) - studiował nauki przyrodnicze, w 1905 r. wstąpił do seminarium duchownego w Warszawie i w 1912 r. przyjął święcenia kapłańskie. Jako kapelan towarzyszył walczącym na frontach wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920, m.in. pod Lwowem, Sokolnikami i Skniłowem. W okresie międzywojennym wspierał lwowskie środowisko "Odrodzenia". W 1930 r. zamieszkał w Laskach pod Warszawą w Zakładzie dla Niewidomych, który stał się odtąd centrum jego życia i apostolstwa. Wkrótce stał się ojcem całego dzieła Lasek, skupiającego różne placówki opieki i szkolenia niewidomych oraz związane z nimi apostolstwo wobec ludzi poszukujących wiary. Zmarł z powodu choroby nowotworowej 26 września 1946 r. We wrześniu 1978 r. rozpoczęto jego proces beatyfikacyjny.
Ojciec Pius Bełch OP (1916-2008) - po maturze wstąpił do dominikanów, w 1936 r. złożył pierwsze śluby zakonne, pięć lat później przyjął święcenia kapłańskie. Pracował m.in. w Prudniku (1946-1953) i w Tarnobrzegu. Ostatnie lata życia spędził w Borku Starym k/Rzeszowa, tam też został pochowany.
Czesław Mączyński (1881-1935) - w 1902 r. zgłosił się jako ochotnik do artylerii w garnizonie Jarosław; po wybuchu I wojny światowej został zmobilizowany do 29 Pułku Artylerii Polowej, w 1917 r. otrzymał stopień kapitana; dowódca obrony Lwowa w listopadzie 1918 r., następnie uczestnik ofensywy na wschód; w 1922 r. wybrany do sejmu z ramienia Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej; odznaczony m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyżem Niepodległości z Mieczami i czterokrotnie Krzyżem Walecznych.
ks. Kazimierz Lutosławski (1880-1924) - dziennikarz, pedagog, ideowy mentor twórców skautingu i harcerstwa polskiego, projektant polskiej odznaki skautowej, która stała się pierwowzorem krzyża harcerskiego. Święcenia kapłańskie przyjął w 1912 r. po uprzednim ukończeniu studiów medycznych. Wybrany do Sejmu Ustawodawczego (1919 r.) i Sejmu I kadencji (1922 r.), był głównym autorem wstępu do konsytucji marcowej w 1921 r., roty przysięgi prezydenta i ślubowania poselskiego.
kard. Stefan Wyszyński (1901-1981) - kapłan diecezji włocławskiej, absolwent KUL, doktor nauk społeczno-ekonomicznych, w okresie II wojny światowej kapelan partyzantów i powstańczego szpitala polowego; pierwszy powojenny rektor seminarium duchownego we Włocławku; biskup lubelski (1946-1948), arcybiskup metropolita gnieźnieński i warszawski oraz Prymas Polski (1948-1981), od 1953 r. kardynał. W okresie komunizmu niezłomny obrońca Kościoła i praw ludzi wierzących. Represjonowany za to przez władze państwowe; aresztowany i uwięziony; przez 3 lata (1953-1956) przetrzymywany w odosobnieniu. W tym czasie przygotował Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego i program przygotowań do Tysiąclecia Chrztu Polski. Wielki czciciel Matki Bożej.
Jerzy Turowicz (1912-1999) - dziennikarz i publicysta; współzałożyciel „Tygodnika Powszechnego”, katolickiego pisma o tematyce społeczno-kulturalnej; jego redaktor naczelny w latach 1945-1953 oraz 1956-1999. Skupił wokół pisma niemal wszystkich znaczących publicystów katolickich oraz niezależnych poetów. Korespondent na Soborze Watykańskim II, wiele lat poświęcił na przybliżanie Polakom dokonań Soboru. Działacz opozycyjny i społeczny, uczestnik obrad Okrągłego Stołu, po 1989 r. członek władz partii centrowych.
ks. Tadeusz Fedorowicz (1907-2002) - starszy brat ks. Aleksandra; w młodości związany z lwowskim „Odrodzeniem”; wyświęcony w roku 1936. Po wojnie, na zaproszenie ks. Władysława Korniłowicza, przybył do Lasek i został kierownikiem duchowym Zakładu dla Ociemniałych, organizatorem Krajowego Duszpasterstwa Niewidomych. Skupił wokół Lasek licznych przedstawicieli inteligencji, przyjeżdżających na przygotowywane przez niego rekolekcje i dni skupienia. Otoczył opieką wielu młodych ludzi, stał się wielkim autorytetem dla warszawskiego KIK-u. W czasach PRL-u wspierał środowiska opozycyjne. Był spowiednikiem Jana Pawła II w okresie jego pontyfikatu.
ks. Aleksander Fedorowicz (1914-1965) - młodszy brat ks. Tadeusza; wyświęcony w 1942 r. Przez cale życie zmagał się z ciężkimi chorobami (gruźlica i nowotwór). W latach 1945-1952 był kapelanem i wychowawcą niewidomej młodzieży w Laskach. W 1951 r. został organizatorem i pierwszym proboszczem parafii w Izabelinie. Wybudował kościół i stał się prawdziwym ojcem wiernych. Przed Soborem Watykańskim II, już w roku 1956, uzyskał zgodę Prymasa Wyszyńskiego (przysłaną z Komańczy) na odprawianie Mszy św. przodem do ludu i częściowe używanie języka polskiego w liturgii (czytanie lekcji przez świeckich). Zmarł w opinii świętości w 14. rocznicę erygowania parafii.
Antoni Gołubiew (1907-1979) - pisarz i publicysta katolicki, członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”; sygnatariusz deklaracji założycielskiej Towarzystwa Kursów Naukowych (1978-1981) - niezależnego stowarzyszenia edukacyjnego zorganizowanego w celu przełamania monopolu państwa na nauczanie na poziomie uniwersyteckim. Dziełem jego życia jest epopeja historyczna Bolesław Chrobry o powstaniu i początkach państwa polskiego.
Karol Górski (1903-1988) - historyk światowej sławy, związany przed wojną z Uniwersytetem Jagiellońskim (doktorat w 1927 r.), a następnie z Uniwersytetem Poznańskim (habilitacja 1932 r.); w roku akademickim 1945/1946 przeniósł się do Torunia, gdzie od 1957 r. był kierownikiem Katedry Historii Powszechnej Starożytnej i Średniowiecznej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Badał dzieje Pomorza Wschodniego po 1466 r., strefy bałtyckiej oraz historię państwa i zakonu krzyżackiego. W archiwach watykańskich prowadził badania kopernikańskie. Jako pierwszy polski naukowiec zajmował się historią życia duchowego („Zarys dziejów katolicyzmu polskiego”). Od młodości był działaczem organizacji katolickich („Odrodzenie”, Akcja Katolicka); w 1956 r. założył w Toruniu Klub Inteligencji Katolickiej.
Kazimierz Dzieduszycki (1891-1924) - cioteczny brat Jana Czartoryskiego (ich matki były rodzonymi siostrami); był jednym ze współzałożycieli Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie” we Lwowie (razem z Janem Czartoryskim, dr. Adamem Bilikiem i prof. Pawłem Skwarczyńskim). Poważnie chorował i młodo zmarł.
Adam Bilik (1899-1943) - lekarz, społecznik, działacz Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej "Odrodzenie" i Akcji Katolickiej. Początkowo studiował teologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i przez 3 lata był alumnem krakowskiego seminarium duchownego. Następnie przeniósł się do Lwowa, gdzie w 1927 r. ukończył studia medyczne. W Krakowie działał w Bratniej Pomocy oraz katolickim stowarzyszeniu „Polonia”, które później zostało połączone z „Odrodzeniem”. Był prezesem „Odrodzenia” w Krakowie (1922-1923) i we Lwowie (1924-1925). Pod koniec lat 20. XX w. podjął pracę w Sosnowcu i tam utworzył w 1935 r. oddział Związku Polskiej Inteligencji Katolickiej. Był znaczącą postacią w Zagłębiu, autorytetem dla miejscowej ludności. Bezpłatnie leczył potrzebujących.
Paweł Skwarczyński (1903-1984) – profesor KUL, historyk, działacz katolicki. Jeden z czterech współzałożycieli Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie” we Lwowie. W czasie wojny znalazł się na Zachodzie. Od listopada 1939 r. był wykładowcą i sekretarzem naukowym Uniwersytetu Polskiego Zagranicą, który powstał w Bibliotece Polskiej w Paryżu i skupiał kadrę naukową oraz techniczną i udzielał stypendiów studentom. Po wojnie podjął pracę w Londynie; był profesorem Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie, prowadził wykłady z historii prawa polskiego. Aktywnie działał na rzecz środowisk polonijnych, był współzałożycielem Fundacji Veritas, która prowadziła działalność wydawniczą oraz wspierała polskich studentów.
Ojciec Włodzimierz Kucharek OP (1913-1990) - urodził się w Rumunii, w wieku 17 lat złożył pierwsze śluby w Zakonie Dominikańskim, święcenia kapłańskie przyjął w 1938 r. Był wieloletnim mistrzem nowicjuszy i braci studentów. Pracował jako proboszcz parafii dominikańskiej we Wrocławiu, potem przez dwie kadencje był przeorem klasztoru św. Jacka w Warszawie przy ul. Freta. Był bardzo kochany i ceniony za kapłańską gorliwość. Zmarł 10 czerwca 1990 r. i został pochowany na Powązkach w grobowcu zakonnym.
Ojciec Romuald Kostecki OP (1902-1991) - urodził się w Sułowie koło Wieliczki. W wieku 16 lat złożył pierwszą profesję zakonną, a siedem lat później (w 1925 r.) przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Saulchoir, w Paryżu i w Rzymie. Na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie uzyskał stopień doktora teologii. Prowadził wykłady z teologii dogmatycznej we Lwowie, w Warszawie na Służewie i w Krakowie. Przez kilka lat był redaktorem „Szkoły Chrystusowej” i „Róży Duchownej”. Autor dzieł i artykułów z zakresu teologii dogmatycznej, mariologii, sakramentologii i duchowości. Zmarł 8 sierpnia 1991 r. w Warszawie.
Ojciec Bruno Mazur OP (1931-2000) - urodził się w Kramarzówce koło Jarosławia. W 1949 r. złożył pierwsze śluby zakonne, a święcenia kapłańskie przyjął w 1957 r. Był wieloletnim regensem studium, rektorem Kolegium dominikanów w Krakowie i wykładowcą historii Kościoła. Pełnił funkcję archiwisty Prowincji oraz prowincjalnego promotora beatyfikacji i kanonizacji. Jako wicepostulator procesu beatyfikacyjnego o. Michała Czartoryskiego przez wiele lat gromadził i opracowywał materiały dotyczące jego życia. 13 czerwca 1999 r. dane mu było koncelebrować Mszę św. w Warszawie, podczas której św. Jan Paweł II ogłosił błogosławionymi 108 męczenników II wojny światowej, wśród nich o. Michała Czartoryskiego. Zmarł po długiej chorobie, został pochowany w grobowcu zakonnym na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Ojciec Jacek Woroniecki OP (1878-1949) - otrzymał staranne wychowanie i wykształcenie; znał 10 języków. Służbę wojskową odbył w pułku huzarów. Studiował we Fryburgu zdobywając dwa dyplomy – z nauk przyrodniczych i z teologii. Wstąpił do seminarium duchownego w Lublinie i został wyświęcony w 1906 r. Jako kapłan diecezjalny zajmował się pracą pedagogiczną. W 1910 r. wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego, gdzie kontynuował pracę naukową i dydaktyczną. W latach 1922-1924 był rektorem KUL. Na warszawskim Służewie wybudował nowy klasztor z przeznaczeniem na studium generale dla braci z Europy Środkowo-Wschodniej. Został jego rektorem. W latach 30. XX w. założył zgromadzenie Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi, które miało za zadanie ewangelizowanie ludzi żyjących w reżimie komunistycznym. II wojna światowa zastała go w Krakowie; tam pozostał do śmierci. Ze względu na pogarszające się zdrowie, ostatnich 10 lat życia poświęcił pracy pisarskiej. W 2004 r. rozpoczęto jego proces beatyfikacyjny.

Michał Czartoryski na tle 108 męczenników

Grono beatyfikowanych 108 męczenników II wojny światowej objęło:

  • 3 biskupów,
  • 52 kapłanów diecezjalnych,
  • 26 kapłanów zakonnych (wśród nich o. Michała Czartoryskiego OP),
  • 3 kleryków,
  • 7 braci zakonnych,
  • 8 sióstr zakonnych,
  • 9 osób świeckich.

  • Jan Paweł II w homilii beatyfikacyjnej mówił o nich jako o ludziach, którzy odnieśli swoje największe zwycięstwo w Chrystusie:


    Jest to zwycięstwo szczególne, bo dzielą je duchowni i świeccy, młodzi i starzy, ludzie różnego pochodzenia i stanu. Pośród nich jest arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski, pasterz diecezji płockiej, zamęczony w Działdowie; jest biskup Władysław Goral z Lublina torturowany ze szczególną nienawiścią tylko dlatego, że był biskupem katolickim. Są kapłani diecezjalni i zakonni, którzy ginęli, gdyż nie chcieli odstąpić od swojej posługi i ci, którzy umierali, posługując współwięźniom chorym na tyfus; są umęczeni za obronę Żydów. Są w gronie błogosławionych bracia i siostry zakonne, którzy wytrwali w posłudze miłości i w ofiarowaniu udręk za bliźnich. Są wśród tych błogosławionych męczenników również ludzie świeccy. Jest pięciu młodych mężczyzn ukształtowanych w salezjańskim oratorium; jest gorliwy działacz członek Akcji Katolickiej, jest świecki katecheta zamęczony za swą posługę i bohaterska kobieta, która dobrowolnie oddała życie w zamian za swą brzemienną synową.


    W dekrecie o męczeństwie grono 108 Błogosławionych charakteryzowane jest w następujący sposób:


    Stali się wiernymi naśladowcami Bożego Mistrza, nie wyrzekli się swej godności chrześcijańskiej, nie odstąpili od wiary, nie zbiegli z niebezpieczeństwa, nie przestraszyli się gróźb ani nie ulegli niegodziwym obietnicom przeciwnym sumieniu. Pragnęli podjąć drogę krzyża, aby zbawić swoje dusze, dokonać dzieła dla chwały Bożej i powiększenia Królestwa Bożego. Przeciwstawili się prześladowcom, mając niezłomną nadzieję otrzymania z Bożego miłosierdzia wiecznej nagrody.


    Przyglądając się bliżej tym wielorakim, heroicznym świadectwom miłości Boga, można zestawić spośród nich kilka szczególniejszych grup:

    Ofiara z własnego życia za innych

    Chodzi tu o grupę Męczenników, którzy mając realną możliwość uratowania swojego życia, z całą świadomością oddali je za innych. Najbardziej uderzającą formą takiej ofiary było pójście na niechybną śmierć niosąc pomoc charytatywną współwięźniom konającym na tyfus w odizolowanym baraku, z którego nikt nie spodziewał się już powrotu do życia. W tym gronie jawi się postać o. Hilarego Januszewskiego, karmelity, który w obozie w Dachau – gdy więźniowie żyli już nadzieją szybkiego wyzwolenia – poszedł dobrowolnie opiekować się konającymi i nieść im kapłańską posługę. Zmarł pośród nich sam dotknięty epidemią. Podobnie uczynił i przypłacił to życiem br. Józef Zapłata ze Zgromadzenia Braci Najświętszego Serca Jezusa. Szedł tam z intencją, by złożyć życie w ofierze Panu Bogu dla uproszenia powrotu do ojczyzny dla kard. Augusta Hlonda. W obozie zagłady w Stutthoffie natomiast s. Julia Rodzińska, dominikanka, już za życia otoczona opinią świętości, zakończyła życie zarażona tyfusem w czasie posługiwania konającym więźniarkom żydowskim, do których sama przeniosła się dobrowolnie. Mówili o niej świadkowie: To był anioł dobroci. W warunkach upodlenia człowieka potrafiła skierować nas na inny wymiar życia. Dla nas ona była świętą, ona oddała za innych życie.

    Wymowę ich ofiary bardzo trafnie oddaje świadectwo kard. Adama Kozłowieckiego, byłego więźnia z Dachau, który pod wrażeniem śmierci o. Hilarego Januszewskiego zapisał: To, co przeszliśmy w ciągu tych pięciu lat w obozie, mogło zabić wyższe ideały. Bezwzględna walka o byt mogła u wielu wyrobić wstrętny egoizm i obojętność na drugich. Lecz ci bohaterowie są jawnym dowodem, że idea miłości bliźniego, rzucona przed dwoma tysiącami lat przez Chrystusa, to nie mrzonka, ale idea realna, która zwycięża nawet tam, gdzie największa panuje nienawiść.

    Na inny sposób składali ofiarę życia za innych wspominana już Marianna Biernacka, br. Grzegorz Frąckowiak, werbista, który przyjął na siebie „winę” grupy świeckich osób, aresztowanych za kolportaż ulotek o treści patriotycznej, by ich uratować od śmierci, czy s. Maria Teresa Kowalska, mniszka klaryska-kapucynka. Dla uproszenia u Boga wolności dla swoich współsióstr, aresztowanych razem z nią w obozie w Działdowie, sama złożyła Bogu w ofierze swoje życie. Faktycznie, wkrótce po jej śmierci wszystkie siostry zostały uwolnione.

    Przykłady Męczenników ukazują również przypadki ofiary ekspiacyjnej, podjętej dla ratowania życia duchowego – wiary. Pośród nich figuruje s. Celestyna Faron, służebniczka ze Starej Wsi. Jeszcze przed wybuchem wojny złożyła życie za nawrócenie błądzącego kapłana, z gotowością przyjęcia każdego rodzaju cierpień i śmierci. Ofiara jej życia dopełniła się w obozie zagłady w Oświęcimiu, a nawrócenie błądzącego miało miejsce niezwłocznie po zakończeniu wojny. Ks. Henryk Hlebowicz, profesor Uniwersytetu w Wilnie, charyzmatyczny duszpasterz środowisk akademickich, złożył życie w ofierze dla wyproszenia uratowania wiary młodzieży akademickiej. Ofiara została dopełniona pół roku później w Borysowie, gdzie wykonano na nim wyrok śmierci za posługę ewangelizacyjną.

    Heroiczna wierność powołaniu

    Mając możliwość uratowania swojego życia, w duchu heroicznej miłości wielu wystawiło się na niebezpieczeństwo śmierci, by pozostać wiernymi do końca swojemu powołaniu. Są w tej grupie liczni duchowni zakonni i diecezjalni: o. Michał Czartoryski, dominikanin – zginął gdyż nie chciał pozostawić osamotnionych umierających i ciężko rannych powstańców Warszawy; ks. Władysław Miegoń, kapelan wojskowy, sam będąc już wolny, wrócił do aresztowanych marynarzy, by nie zostawić ich bez opieki duchowej; ks. Jerzy Kaszyra i ks. Antoni Leszczewicz, dwaj marianie, duszpasterze z Rosicy, którzy pozostali dobrowolnie z parafianami przeznaczonymi na śmierć i razem z nimi zginęli; o. Achilles Puchała i o. Herman Stępień, franciszkanie konwentualni z Iwieńca, pozwolili się zaaresztować razem z dużą grupą przeznaczonych na śmierć, tylko po to, by nieść im posługę kapłańską; ks. Zygmunt Pisarski, kapłan lubelski, rozstrzelany, gdyż nie chciał wydać na śmierć komunistów, mimo że jeszcze przed dwoma dniami był przez nich dotkliwie prześladowany i obrabowany.

    Dopełnienie charyzmatu zakonnego w ofierze życia

    Czterdzieści dwie osoby spośród Męczenników należą do dwudziestu rodzin zakonnych męskich i żeńskich. Poza przypadkami s. Alicji Kotowskiej, zmartwychwstanki z Wejherowa, franciszkanami z Niepokalanowa i kapucynami z Warszawy i Lublina, w rzeczywistości wszyscy mieli możliwość uchronienia się od prześladowania i śmierci, gdyby podporządkowali się okupacyjnym zarządzeniom dotyczącym życia religijnego. Obrali jednak drogę wierności Bożemu prawu. Przeważająca większość z nich może być stawiana jako wzory realizowania charyzmatu zakonnego w stopniu heroicznym. Teraz ten charyzmat znalazł dopełnienie w ofierze życia za Kościół. Nie sposób jest wskazać tu wszystkich przypadków takiej drogi. Cztery sylwetki traktowane są tu nie tyle według gradacji ich wielkości duchowej, ale jako typowi przedstawiciele Męczenników z rodzin zakonnych. Ks. Józef Kowalski, salezjanin z Krakowa, którego droga życia była naznaczona heroicznym dążeniem do świętości według wzoru św. Jana Bosko – także w środowisku rozlania nienawiści szatańskiej w oświęcimskim obozie zagłady – gdy szedł na śmierć prosił przyjaciół, by wspierali go w modlitwie za swoich katów.

    W omawianej grupie Męczenników znajdują się liczni zakonnicy z rodzin franciszkańskich: bracia mniejsi, bracia mniejsi konwentualni, kapucyni. Ideały radykalnego ubóstwa i przyjęcia cierpienia czy podążanie w duchu św. Franciszka na spotkanie z „siostrą śmiercią” były teraz z wielką miłością realizowane w obozach zagłady. O. Henryk Krzysztofik, kapucyn z Lublina, do swoich wychowanków przekazał na grypsie z obozu w Dachau:


    Drodzy bracia! Jestem w rewirze na 7 bloku. Strasznie schudłem, bo woda opada. Ważę 35 kg. Każda kość boli. Leżę na łóżku jak na krzyżu z Chrystusem. I dobrze mi jest razem z Nim być i cierpieć. Modlę się za Was i cierpienia swoje Bogu za Was ofiarowuję. Wiem, że umrę i na ziemi już się nie zobaczymy. Ale w nagrodę spotkamy się w niebie.


    Choć rys głębokiej pobożności maryjnej jest charakterystyczny dla wszystkich Męczenników, to u osób zakonnych był on jeszcze bardziej wyrazisty. W zjednoczeniu z Matką Zbawiciela, składali przez ofiarę miłości hołd Panu życia i czasu. S. Klemensa Staszewska, urszulanka z Rokicin Podhalańskich, kończyła swoje święte życie w dotkliwych cierpieniach w Oświęcimiu, odmawiając z przerwami ustającym głosem wersety Magnificat. O. Antonin Bajewski, jeden z najbliższych współpracowników św. Maksymiliana, kończył życie w obozie w Oświęcimiu ze słowami „Jezus i Maryja” na ustach. Przedtem prosił przyjaciela, by przekazał braciom w Niepokalanowie, że zginął tu wierny Chrystusowi i Maryi.

    Misja pasterzy ludu

    Duszpasterze stanowią najliczniejszą grupę Męczenników. Wywodząca się zwłaszcza z duchowieństwa diecezji inkorporowanych w czasie okupacji do tzw. Warthegau, tj. Poznania, Gniezna i Włocławka, gdzie wystarczającym tytułem do aresztowania i przeznaczenia na zagładę była sama nazwa „ksiądz katolicki”. Przewodzą im niejako trzej biskupi z Płocka i Lublina – wzory ofiarnej miłości Kościoła, spalający się wprost w codziennej posłudze dla chwały Bożej. W czasie próby wierności, wytrwali do końca. Próby te oznaczały dla wielu duszpasterzy bardzo trudne zmagania się ze sobą. Kończyły się jednak zwycięstwem. Wymownym przykładem może być ks. Aleksy Sobaszek, proboszcz z Siedlemina. Choć był duszpasterzem niezwykle ofiarnym i oddanym swoim wiernym, po wybuchu wojny, w pierwszym momencie ogarnęła go panika i opuścił parafię. Wrócił jednak po dwóch tygodniach i w kościele, w czasie Mszy św., prosił ze łzami w oczach parafian o wybaczenie mu tego czynu. Po aresztowaniu przewieziono go do Dachau, gdzie zmarł w następstwie udręk obozowych. Przed śmiercią prosił przyjaciela kapłana, który mu udzielił rozgrzeszenia, by po wyzwoleniu udał się do Siedleminia i powiedział w kościele jego parafianom, z którymi się czuł złączony więzami miłości, że wszystkie udręki i tortury, jakie przyszło mu znosić w obozie, ofiarował Bogu za nich; że błogosławi wszystkim i prosi ich o modlitwę za swoją duszę.

    Sługa Boży ks. kard. Stefan Wyszyński w swoim świadectwie o duszpasterzach-męczennikach zapisał:


    Kapłani Ukrzyżowanego są nieustannie włączeni w mękę świata, któremu patronuje Wielki Kielich zbawiającego Chrystusa. To Chrystus pierwszy wziął ten Kielich z ręki Ojca. Kielich to gorzki, lecz zbawczy. Pił go naprzód Boski Lekarz świata, dotknął go swoimi ustami. I dlatego ludzie chorzy nie lękają się wziąć do ust takiego kielicha.

    Ciągle powtarzamy: calicem salutaris accipiam, et nomen Domini invocabo. – Tak mówili kapłani zanim znaleźli się w Ogrójcu obozów koncentracyjnych. Ale nie odmówili Ojcu tego Kielicha, w nadziei, że oczekuje na to całe stworzenie, które jęczy i wzdycha w bólach rodzenia, aż dotąd. [...] W takim duchu pili Kielich goryczy całej rodziny ludzkiej – kapłani polscy w obozach koncentracyjnych za całe stworzenie, które aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia (Rz 8, 22). [...] Bogata księga imion męczenników kapłańskich świadczy o tym, że dopełnili wyznaczoną im miarę Kielicha Chrystusowego – z godnością!

    Odrzucona wolność za cenę wierności powołaniu

    Głębokie ogarnięcie sercem i umysłem daru powołania do kapłaństwa przyniosło owoce w postaci heroicznej wierności swojej misji. Wprost niezwykłym jest zachowanie się al. Bronisława Kostkowskiego z Seminarium Duchownego we Włocławku, który był dopiero w połowie drogi studiów seminaryjnych. Na propozycję podpisania deklaracji o wycofaniu się z niej za wypuszczenie z więzienia, swej matce kategorycznie odpowiada: Raczej śmierć wybiorę niż sprzeniewierzę się powołaniu, jakim mnie Bóg zaszczycił. O. Anicetowi Koplińskiemu proponowano wolność z racji jego niemieckiego pochodzenia, co odrzucił deklarując: Jestem kapłanem i idę tam, gdzie są ludzie, którzy mnie potrzebują, Polacy czy Żydzi, cierpiący i biedni. Podobne propozycje, już po uwięzieniu w obozie, otrzymali ks. Józef Kut z Poznania i ks. Dominik Jędrzejewski z Gosławic. Obydwaj odmówili, choć wiedzieli, że skazują się tym samym na śmierć.

    Braterstwo kapłańskie

    Innym jeszcze wymownym owocem przeżycia swej misji kapłańskiej przez Męczenników było braterstwo kapłańskie, które pozwalało dostrzegać łaskę obdarowania kapłaństwem we współbracie, wizerunek Chrystusa otrzymany ze święceniami, i cenić ją jako wartość nawet ważniejszą niż własne życie. Taki duch nadawał nową treść i barwę miłości bliźniego między kapłanami, o czym mówi wzór m.in. ks. Józefa Kurzawy, wikariusza z Osięcin. Na usilną prośbę proboszcza, ks. Wincentego Matuszewskiego, by ratował życie i się schronił, miał tylko jedną odpowiedź: Ja ciebie, ojcze, nie opuszczę. Jeżeli zginiemy, to razem. Ujmuje przykład ks. Adama Bargielskiego z Myszyńca, który wobec groźby aresztowania nie tylko nie opuścił jak inni wikariusze parafii, ale sam spontanicznie zastąpił we więzieniu swego 80-letniego proboszcza. Nie sposób pominąć tu ks. Stanisława Pyrtka, kapłana wileńskiego, wikariusza skazanego na śmierć za próbę ratowania swojego uwięzionego proboszcza, czy alumna seminarium, Tadeusza Dulnego. Choć przymierał z głodu w obozie w Dachau, oddawał mimo to część swego jedzenia innym duchownym, a zwłaszcza ks. prof. Franciszkowi Rosłańcowi, którego życie uważał za cenniejsze dla Kościoła niż własne.

    Apostołowie świeccy

    Za wierność misji chrześcijańskiej ginęli również wierni świeccy. W dzieje tego rodzaju świadectw wpisały się zwłaszcza trzy sylwetki. Stanisław Starowieyski, ojciec rodziny, utalentowany administrator dóbr ziemskich, był bardzo żarliwym apostołem laikatu, prezesem Akcji Katolickiej w diecezji lubelskiej. Za tę działalność został aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym w Dachau. Wymowne jest, że tam doprowadził do nawrócenia m.in. wojującego ateistę, Adama Sarbinowskiego. Zakończył życie w obozie w noc Zmartwychwstania Pańskiego 1941 r. z całą świadomością, że zmierza przez śmierć na spotkanie z Chrystusem. Mówili o nim współwięźniowie: Był apostołem i w obozie. Iluż ludziom ułatwił spowiedź św., i był nie tylko ośrodkiem pomocy duchowej, ale też organizował pomoc materialną, wielkodusznie dzieląc się z bardziej potrzebującymi, nie bacząc, że go ktoś wykorzystuje.

    W osobie Natalii Tułasiewicz, nauczycielki z Poznania, jawi się niezwykła animatorka apostolatu świeckich. Programem jej życia były słowa zapisane w dzienniku duchowym:


    Moją misją jest pokazać światu, że droga do świętości przemierza także poprzez hałaśliwe rynki i ulice, a nie tylko w klasztorach czy w cichych rodzinach... Pragnę świętości dla tysięcy dusz. I nie nastąpi to, naprawdę nie nastąpi, że do nieba pójdę sama. Tam chcę prowadzić po mojej śmierci szeregi tych, którzy umrą po mnie.


    Została aresztowana za organizowanie duchowej opieki dla młodych kobiet deportowanych na prace do Niemiec. Po wyrafinowanych torturach skazano ją na zagładę w obozie w Ravensbrück. W Wielkim Tygodniu, na obozowej pryczy, resztkami sił głosiła jeszcze więźniarkom konferencje o Męce Pańskiej i Zmartwychwstaniu. Została uśmiercona w komorze gazowej w Wielką Sobotę 1945 r., na krótko przed wyzwoleniem obozu.

    Do męczenników-apostołów świeckich należy także Franciszek Stryjas z Chełmc k. Kalisza, wzorowy ojciec rodziny, odznaczający się bardzo żywą pobożnością maryjną. W czasie okupacji, gdy przedłużał się brak księży, rozpoczął od 1942 r. potajemne nauczanie dzieci religii w swojej i czterech okolicznych wioskach, świadomy, że ryzykuje nawet życiem. W ten sposób z niezwykłą ofiarnością i umiejętnością w przeciągu trzech lat przygotował do I Komunii ok. 300 dzieci. Impulsem do misji było wezwanie, które usłyszał od Matki Bożej: Ucz dzieci modlitwy, gdyż nie ma kapłanów, a wojna jeszcze długo się nie skończy. Swą misję opłacił życiem.

    „Piątka poznańska”

    Tworzyło ją pięciu młodych wychowanków oratorium salezjańskiego z Poznania: Czesław Jóźwiak, Edward Kaźmierski, Franciszek Kęsy, Edward Klinik, Jarogniew Wojciechowski. Można w nich dostrzegać reprezentantów najbardziej ideowej młodzieży, która wyszła ze szkół katolickich z wizją i gorącym pragnieniem ofiarnej służby ojczyźnie we wszelkich możliwych sektorach życia w imię miłości Boga. Z drugiej strony, są oni jednocześnie bardzo przekonującym potwierdzeniem salezjańskiego modelu formacji młodzieży. Odczytanie sensu życia w klimacie bardzo pogłębionego życia religijnego, pobożności maryjnej, wyzwalało w nich nowy entuzjazm i energie do formowania chrześcijańskiego oblicza otaczającej ich rzeczywistości. Ostatnie listy z więzienia, pisane przed egzekucją, odsłaniają zaskakującą wprost głębię ich religijnych motywacji. Jeden z nich, Czesław Jóźwiak, napisał wtedy:


    Właśnie dzisiaj, tj. 24-go, w dzień Maryi Wspomożycielki przychodzi mi rozstać się z tym światem. Wiem, że Maryja, którą całe życie czciłem, wyjedna mi przebaczenie u Jezusa. Przed chwilą wyspowiadałem się i zaraz przyjmę Komunię św. do swego serca. O godz. 8.30, tj. pół do dziewiątej zejdę z tego świata. Proszę was, tylko nie płaczcie, nie rozpaczajcie, nie przejmujcie się. Bóg tak chciał. Szczególnie zwracam się do ciebie, Matusiu kochana, ofiaruj swój ból Matce Bożej Bolesnej, a Ona ukoi twe zbolałe serce. Proszę was bardzo, jeżeli w czym was obraziłem, odpuśćcie mej duszy. Ja będę się modlił za was do Boga o błogosławieństwo i o to, abyśmy kiedyś razem mogli zobaczyć się w niebie. Do zobaczenia się w niebie! – Wasz syn i brat Czesław.

    Postawy chrześcijańskie wobec Żydów

    Pośród świadectw uderzają liczne przypadki heroicznych gestów miłości okazywanych wobec Żydów, nad którymi ciążył hitlerowski wyrok zagłady. Nie sposób pomijać i takich faktów, tym bardziej, że w czasie okupacji jedynie na ziemiach polskich ciążyła kara śmierci, bez sądowego dochodzenia, za jakąkolwiek formę pomocy okazywanej Żydom. Miłość Boga i bliźniego dyktowały inną drogę: za ratowanie dzieci żydowskich zostały rozstrzelane s. Ewa Noiszewska i s. Marta Wołowska, niepokalanki ze Słonimia; ks. Józef Pawłowski, rektor seminarium z Kielc, ratuje Żydów ryzykując swoim życiem; wyrok za to wykonano na nim w obozie w Dachau; s. Klemensa Staszewska została aresztowana za pomoc żydowskim dziewczynom i skazana na zagładę w obozie w Oświęcimiu. Do tej grupy należy także s. Julia Rodzińska, która oddała życie, by nieść posługę miłości kobietom żydowskim umierającym na tyfus w obozie zagłady w Stutthoffie, oraz ks. Michał Piaszczyński, ojciec duchowny i profesor seminarium duchownego w Łomży. W swoim środowisku był promotorem dialogu religijnego z judaizmem. Znamienne jest, że w początkach lat trzydziestych używał już w odniesieniu do Żydów tytułu: „starsi bracia w wierze”.




    Wszystkie te wyjątkowe świadectwa wpisały się do „pamięci Kościoła”, pamięci odmiennej niż zwykły zapis historii, bo żyjącej i owocującej w tajemnicy świętych obcowania. Dlatego że wyrosły z wielkiej miłości Boga, są żywe i potrafią zapalać ducha, niezależnie od barier czasowych.

    Proces beatyfikacyjny nie „uczynił” ich błogosławionymi, ale jedynie odsłonił Kościołowi ich świadectwo heroicznej miłości, uwieńczonej ofiarą życia za wiarę. Ukazał, z jaką mocą owocowała w nich łaska Zbawiciela. Kościół teraz ogłosił ich „błogosławionymi” – „świętymi” dlatego, że stali się bardzo bliskimi Chrystusa, a przez to tak bliskimi Ludowi Bożemu, który teraz umacniają swoim wzorem i wstawiennictwem w ziemskim pielgrzymowaniu do Ojczyzny niebieskiej.

    Nowi błogosławieni Męczennicy, do niedawna niemal nieznani, teraz zaczynają mówić na inny sposób – mówią głosem swoich sumień, odwagą prawdy i miłością sprawiedliwości. Nie są postaciami należącymi tylko do minionych lat, lecz wciąż żywymi, gdyż przyczynili się w zdecydowany sposób – mimo że często w ukryciu i ciszy – do budowania historii cywilizacji miłości. Owoce takiego budowania ze swej natury nie ustają ze śmiercią jego protagonistów. Są przeto chrześcijanami, mężczyznami i niewiastami należącymi do teraźniejszości i do przyszłości. Nie tylko chrześcijanie, ale cała ludzkość jeżeli będzie chciała nadać światu prawdziwie godne oblicze, będzie musiała wziąć pod uwagę wartości, za które oni oddali życie.


    opracowano na podstawie:
    ks. dr Tomasz Kaczmarek, Obraz świadectw 108 błogosławionych męczenników
    w: Ateneum Kapłańskie, zeszyt 1 (548), lipiec-sierpień 2000 r., tom 135